Dla mnie bycie ceremoniarzem to nie tylko posiadanie krzyża ceremoniarza i dodatkowe zadania. Wiedza o liturgii,a co za tym idzie, zrozumienie jej – pozwala mi na głębsze przeżywanie każdej Mszy Św. Gesty czy szaty nie są tylko pustymi znakami, ale wyrażają konkretne postawy – pokorę , uniżenie czy radość. Każda msza wymaga jednak przygotowania. Każda zbiórka to okazja do przekazania wiedzy zdobytej na kursie ceremoniarza czy przeczytanej w księgach liturgicznych. Przekazanie jej jest ważne, aby i inni mogli przeżyć to w podobnym stopniu.
Przygotowanie jest dla mnie bardzo ważne. Czasem wszystko idzie zgodnie z planem, ale nie zawsze współpraca idzie po mojej myśli. Współpraca to kolejny ważny element pracy ceremoniarza. Na parafii współpracuje z innym ceremoniarzem, którego znam już od kilku lat i może do przyczynia się do tego, że nasza współpraca układa się idealnie.Wspólna praca nad każdą liturgią przyczynia się do przeżywania Eucharystii w podobnym stopniu.
Gdy w parafii rozpoczęły się próby do I Komunii Świętej postanowiłem zwrócić się z propozycją do księdza za to odpowiedzialnego, że chętnie mu pomogę w organizacji Mszy. Już po pierwszych dwóch próbach wiedziałem, że będzie to najtrudniejsze zadanie, z jakim przyszło mi się zmierzyć. Na próby zaczął przychodzić mój kolega ceremoniarz. Nawet, gdypracowaliśmy we dwóch to mieliśmy obawę, że msza może nie ‘’wyjść‘’. Sprawdziliśmy jak powinna wglądać liturgia i staraliśmy się, aby była wzorcowa.
Inną wizję mieli jednak rodzice dzieci czy zespół muzyczny. Ktoś mógłby zapytać i jaki w tym problem, jeśli to my tam jesteśmy ceremoniarzami. Osobą, która podejmowała ostateczne decyzje był ksiądz. Było zatem mnóstwo osób, które chciały zrealizować swoje pomysły. Niestety nie wszystkie pomysłybyły poprawne liturgicznie czy możliwe techniczne. Pomimo naszych starań kilka takich pomysłów dostało zielone światło. Rodzice widząc, że jako ceremoniarz mam znaczący wpływ na przebieg mszy postanowili z swoimi pomysłami i skargami przychodzić także do mnie. Rozmowy nie pomagały, a tworzyły kolejne problemy i pogłębiały nerwową atmosferę, ponieważ moi rozmówcy informowali o swoich przemyśleniach i będąc pewni swojej nieomylności żądali ich spełnienia. Z każdym pomysłem, który był ciosem w piękno liturgii i zabrania z niej pięknych symboli i gestów zaczynałem wątpić czy mój wysiłek ma sens. Na kilka dni przed tą Mszą miałem ochotę zrezygnować z przychodzenia na próby i pozwolić, aby przygotowanie zostały dokończone przez księdza, bo drugi ceremoniarz, równie mocno przeżywał, że praca nad Mszą, gdzie kilkadziesiąt dzieci ma po raz pierwszy w pełni przeżyć Eucharystię, może tak podzielić i być koncertem życzeń. Przychodziłem na próby tylko dla brata, który też miał przyjąć Komunię Świętą po raz pierwszy.
Na kilka dni przed w trakcie wieczornej modlitwy przypomniałem sobie, że wszystko, co robimy, robimy na chwałę Bożą, a każda msza to ofiara właśnie na chwałę Bożą.Przez walkę o poprawność liturgiczną zapomniałem, dla Kogo tak naprawdę jestem ceremoniarzem. Z nową siłą postanowiłem dokończyć przygotowania i zrobić wszystko, aby nie raniąc innych ludzi przygotować piękną Mszę Św. Było to kilka dni ciężkiej pracy. Nadeszła niedziela i msza. Msza pełna stresu i emocji, które są dla mnie dowodem, że Msza to coś wyjątkowego, że to coś, co czuję całym sobą i czemu się całkowicie poświęcam. Gdy msza się skończyła byłem szczęśliwy, że wszystko było prawie idealnie. Byłem, również szczęśliwy, że się nie poddałem i byłem wdzięczny Bogu, że nie pozwolił mi abym przerwał pracować.
Było to dla mnie bardzo ważne doświadczenie. Pokazało mi, że droga ceremoniarza potrafi być trudna ale zawsze prowadzi do Boga , więc nie warto się poddawać w chwilach słabości i zwątpienia.